#1 2010-04-01 21:51:21

Shadow

Złodziejaszek

Zarejestrowany: 2010-03-23
Posty: 132
Punktów :   

Shadow - opowiadania

Próbka mojej skromniej twórczości. Przeczytajcie i oceńcie


Lightning VS. Wind

Wstęp

Na granicy naszego wymiaru, na mglistych rubieżach leżą dwa światy. Sarxia – pustynia cienia, gdzie piasek jest czarny, oraz Las Zapomnienia, z kryształowymi drzewami. Pomiędzy nimi leży Równina Potępionych, gdzie wiele wieków temu starły się cztery potężne armie, a ich dusze zawodzą przy wtórze wiatru.



Właśnie to miejsce na ostateczny pojedynek wybrało dwóch mistrzów broni:
Kais Katwright – Anioł Cienia, władca błyskawic, oraz Balendorf z Pustyni – Anioł Północnego Wichru, wasal wiatru.

-Balendorf natarł pierwszy. Swym mieczem – Isazim, zadał cięcie mierząc w szyję. Kais z niewiarygodną szybkością zablokował cios swym sztyletem – Vazelhoffem, krzesząc przy tym fontannę iskier. W tym samym momencie uderzyła błyskawica. Nad równina niebo zawsze jest czarne od chmur, a od wieków panuje nad nią burza bez deszczy, w której grzmoty padają równo z błyskawicami. Kais skontrował. Uderzył ręką zbrojną w rękawicę z ćwiekami, a gdy jego przeciwnik odskoczył, ten szybko zaatakował ostrzem umieszczonym na prawej nodze, poprzez kopnięcie z obrotu. Nieprawdopodobna prędkość Kaisa sprawiła, że Balendorf ledwo zablokował uderzenie, tracąc równowagę, ale szybko ją odzyskał i ponownie zaatakował. Tym razem uderzył z wyskoku trzymając miecz w prawej ręce, a gdy przeciwnik odbił uderzenie Wasal Wiatru wykorzystał impet uderzenia i ciął ponownie, obracając się wokół własnej osi. Uśmiech zagościł na jego twarzy, na myśl, że ostrze sięgnie celu, lecz Kais zablokował i to uderzenie. Balendorf odskoczył i zobaczył w prawej ręce Anioła Cienia drugą broń. Miecz o pięknym, trójkątnie zakończonym, obosiecznym ostrzu. Był to Dameon – Klinga Mroku. Skierował go ostrzem do ziemi, a sztylet przekręcił ostrzem do doły, pochylił się i zaatakował. Najpierw mieczem, cięciem w górę, potem sztyletem krzyżując ręce na piersi. Następnie przekręcił sztylet znowu ostrzem do góry i ciął szybko obydwiema brońmy. Balendorf odbił pierwsze uderzenie. Odbicie drugiego przyszło mu z równą łatwością, ale jego impet wytrącił go z równowagi, dlatego nie miał szans zablokować trzeciego cięcia. Wyciągnął rękę i użył magii. Tarcza wiatru uformowała się dokładnie w chwili uderzenia ostrz Kaisa. „Więc używamy magii?” Spytał z uśmiechem Anioł Cienia, po czym zniknął, wydając dźwięk przypominający wyładowanie elektryczne. Balendorf nagle poczuł ostrze Vazelhoffa na gardle. Szybko wyszeptał zaklęcie i ostrze przeszło przez jego ciało nie czyniąc mu krzywdy. Odskoczył i odwrócił się do wroga. Uniósł prawą rękę i zacisnął dłoń w pięść. W tym momencie pokryła się do łokcia wiatrem, który był widoczny. Kais zrobił to samo, z tą różnicą, że jego ręka pokryła się oślepiająco białymi błyskawicami. Obydwaj zaczęli biec w tym samym momencie. Jednocześnie zadali cios.

-Potężna eksplozja wstrząsnęła równiną i wznieciła tumany kurzu.
Gdy opadł, Kais i Balendorf stali na środku płytkiego krateru, ze skrzyżowanymi ostrzami. Kilkakrotni odskakiwali od siebie i znowu się zderzali, wymieniając szybkie ciosy, równie szybko blokowane. Nagle Kais wsunął sztylet w szczelinę na końcu rękojeści miecza, a w tym momencie ostrze Tigrana wydłużyło się, zmieniło kształt na jednosieczny, lekko zakrzywiony na końcu i pokryło się błyskawicami. Anioł cienia przeciął mieczem powietrze i potężna błyskawica pomknęła w stronę Wasala Wiatru. On jednak użył magii, i zagęszczając powietrze odbił ją na bok. Uderzając w ziemię wybiła w nawierzchni sporą dziurę. Kais nie dał za wygraną. Ujmując miecz w obie ręce, skierował ostrze w kierunku ziemi i pobiegł w stronę przeciwnika, sunąc czubkiem ostrza po kamiennej powierzchni, krzesząc przy tym fontannę iskier. Balendorf przygotował się do odparcia uderzenia, lecz Władca Błyskawic wyskoczył w powietrze i uderzył z wysoka zostawiając za ostrzem świetlistą smugę. Wasal Wiatru zaparł się nogami o podłoże i przyjął uderzenie trzymając miecz oburącz. Kais odskoczył i zajął bojową pozycję.

-Anioł Północnego Wichru wyciągnął dłoń i przywołał uderzenie wiatru. Jednak Anioł Cienia uniknął je bez najmniejszego kłopotu. Balendorf zaczął ciskać podmuchy w jego kierunku. On jednak nie dawał się trafić biegając dokoła niego, od czasu do czasu wysyłając w jego stronę oślepiającą błyskawicę. Po chwili jednak się zatrzymał i przyjął całe uderzenie na swój miecz. Gdyby wiatr był widoczny to można było by zobaczyć jak rozpryskuje się na kawałki przy zetknięciu z mocą, jaką posiada Władca Błyskawic.
Balendorf zdecydował się sięgnąć po najpotężniejszą broń w swym arsenale. Używając magii rozciął powietrze i wsunął ostrze miecza w powstałą szczelinę. Miecz stracił gardę, a po chwili jego rękojeść wydłużyła się na kształt drzewca włóczni. Wasal Wiatru uchwycił ją i zaintonował: „Wznieć tajfun”, po czym krzyknął donośnie: „Zeracraft!” wyciągając przy tym ostrze ze szczeliny. Oczom Kaisa ukazała się broń o pięknie uformowanym ostrzu – Zeracraft, Kosa Wiatru Południa. Balendorf wyskoczył w powietrze, a na jego plecach uformowały się skrzydła z wiatru. Przybrał formę, dzięki której nadano mu imię Anioła Północnego Wichru.

-Anioł Cienia zdecydował się, więc zaatakować jednym ze swych najmocniejszych czarów. Wbił miecz w ziemię i zatoczył krąg rękoma, które pokryły się błyskawicami. Ułożył dłonie na wysokości mostka - lewą na spodzie, prawą na górze zostawiając pomiędzy nimi pustą przestrzeń. Po chwili pojawiła się tak kula błyskawic. Rozłożył ręce na boki, a kula rozdzieliła się na dwie i każda powędrowała za dłonią. Zaraz po tym kule się powiększyły, a Kais złożył ręce prze sobą. „Uderzenie Błyskawic: Pocisk Błysku Smoka Piorunów!” krzyknął, a w stronę Balendorfa pomknęło zaklęcie o sile niszczenia zdolnej zmieść z powierzchni ziemi miasto średniej wielkości: błyskawica przyjmująca kształt wężowego smoka, oraz kilkadziesiąt piorunów kulistych. Wasal Wiatru przygotował się na odparcie uderzenia. Zaczął kręcić przed sobą swoją kosę z coraz większą prędkością, aż w końcu drzewce było ledwo widoczne, a ostrze zdawał zlewać się w koło. W chwili uderzenia Balendorf lekko odleciał do tyłu, ale zaklęcie zostało rozbite. Lecz Anioł Cienia tylko na to czekał. Czar został użyty tylko do odwrócenia uwagi. Miecz z nieprawdopodobną prędkością znalazł się w jego dłoniach, a on uniósł go nad głowę. Ciemność, przybierająca jakby formę czarnego światła zaczęła się zbierać wokół jego broni. „Roztocz powłokę cienia, aby zasiać strach w sercu wroga. Unieś ciemność Moridor!” krzyknął, a cień otoczył go całego. Po chwili ciemność wokoło miecza rozwiała się i oczom Anioła Północnego Wichru ukazało się potężne, szerokie ostrze zlane w całość z gardą w kształcie gwiazdy. Następnie forma, która majaczyła w ciemności stawała się coraz wyraźniejsza, aż cień zebrał się naokoło niej formując sylwetkę ludzką. Postać, którą utworzyła miała kształt człowieka, lecz była cała z cienia, a na nogach miała ostrza, podobnie jak po wewnętrznej stronie rąk. Rysów twarzy nie dało się rozpoznać, widoczna była tylko para niebieskich oczu – zimnych i przenikliwych. Zaraz potem na plecach postaci uformowała się para wielkich skrzydeł. Kais oto zademonstrował, że w pełni zasługuje na swój tytuł – Anioła Cienia.

-Dreszcz mimowolnie przeszedł Balendorfa gdy poczuł moc przeciwnika, która niebywale wzrosła. Władca Błyskawic rozpostarł skrzydła i skoczył w kierunku Wasala Wiatru. Balendorf zamachnął się kosą, lecz trafiając w Kaisa ten rozpłynął się w chmurze cienia. Zaraz jednak zmaterializował się za jego plecami, a z piersi Anioła Północnego wiatru buchnęła krew. Nie zważając na ranę odwrócił się machnięciem skrzydeł, po czym pokrył rękę wiatrem, zgiął ją w „szpon” i natarł na Kaisa. On zasłonił się mieczem, lecz ręka przeszła przez ostrze i złapała go za gardło. Oczy zwęziły się w szparki i Anioł Cienia znów rozpłynął się w chmurze cienia. Pojawił się kawałek dalej i tym razem on zaatakował. Zaczęła się mordercza wymiana ciosów. Wasal Wiatru zadawał ciosy z siłą huraganu i prędkością wściekłego wichru, a Władca Błyskawic wyprowadzał cięcia potężne jak grom i szybkie jak błysk. Oko zwykłego człowieka nie byłoby w stanie uchwycić ich ruchów, zdołałoby tylko dostrzec nieprawdopodobnie szybkie rozbłyski i strumienie iskier wysoko na niebie. Balendorf kilkoma uderzeniami skrzydeł oddalił się od Kaisa na znaczną odległość, i znów zaczął obracać kosę przed sobą. Jednak tym razem przed nią zaczęła się tworzyć kula wiatru z czystej energii. „Aura-ero!” Fala uderzenia pomknęła w stronę Anioła Cienia. On jednak spokojnie wyciągnął rękę przed siebie i zmaterializowała się w niej potężna sfera z czystej energii cienia. „Razzix!” Echo najpotężniejszego zaklęcia błyskawic potoczyło się po równinie, gdy piorun z czystego cienia pomknął na spotkanie fali wiatru. Zaklęcia zderzyły się pomiędzy rzucającymi. Przez chwilę szala zwycięstwa nie miała zamiaru przechylić się na stronę żadnego z wojowników. Po jakimś czasie Oboje przelali w atak całą swoją moc. Potęga zaklęć wyzwoliła wielką, kulistą falę energii, która dotarła aż do ziemi żłobiąc w niej potężny krater.

-Po oślepiającym błysku na niebie nie było już nikogo, nikogo na dnie krateru stała dwójka ludzi. Dysząc ze zmęczenia zebrali ostatnie siły i ponownie skrzyżowali ostrza. Jednak po chwili Kais skinął głową, a Balendorf odpowiedział tym samym. Wyminęli się i pobiegli w przeciwnych kierunkach, gdyż na obrzeżach krateru zebrało się potężne wojsko, którego celem była ta dwójka.

-Bitwa czterech armii po setkach lat miała odbyć się znowu. Lecz tym razem armie były sprzymierzone, a stawić się im czoła miała dwójka bohaterów. Kais i Balendorf. Błyskawica i wiatr. Anioł cienia i Anioł Północnego Wiatru. Najpierw wrogość, teraz przyjaźń.


Dameon klinga mroku

Bez obecności Vazelhoffa, Kais czuł w swej świadomości dziwną pustkę, którą zwykle wypełniała błękitnowłosa postać ducha sztyletu, lub sam jej głos. Także jego magia była osłabiona bez ostrza błyskawic, a i te kilka dni spędzone w lochach dały o sobie znać. Gdyby nie to, że trafił tu ogłuszony, dawno zniszczyłby kraty piorunem. Teraz jednak mógł je tylko połechtać lekkim ładunkiem. Chociaż mógłby… Nie. Odpędził od siebie te myśli.
„Nie działaj zbyt pochopnie” skarcił sam siebie, „Masz jeszcze tydzień na ocalenie Raiji zanim wydadzą wyrok, chociaż znając rządcę będzie próbował albo zabić mnie, albo przyśpieszyć termin skazania jej na śmierć” Jego przypuszczenia sprawdziły się. Gdy dzień później zapadł w letarg, który zastępował mu sen, usłyszał strzęp rozmowy dwóch strażników:
-…spieszy. Nie mów, że o tym nie wiedziałeś. Jutro idzie na stryczek. – stwierdził pierwszy głos. Drugi zarechotał gardłowo, po czym zapytał:
-A wiadomo coś o tym, co tutaj siedzi?
-Dziś pod wieczór ma przyjść egzekutor. Lagi wymyślił jak pozbyć się ich obydwu na raz.
Obaj zaczęli się śmiać i odeszli.
Kais nie widząc w tym nic śmiesznego tylko prychnął.
„Więc mam kilka godzin aby zebrać siły” pomyślał układając w głowie plan ucieczki. Wychodząc z letargu przeszedł w stan czuwania i zaczął kumulować energie na krótkie stracie, i ucieczkę. Bardzo szybką ucieczkę…
    Słowa strażników potwierdziły się. Trzy godziny później, na korytarzu w lochach rozległ się stuk podkutych butów. Kais ukrył się w ciemnym kącie i czekał.

Krata odsunęła się i do celi wszedł wielki, barczysty mężczyzna z potężnym toporem w ręku. Kais skoczył. Dzięki magii osiągnął wysokość głowy kata. Wykorzystał to do kopnięcia z obrotu. Uderzenia w potylicę zaskoczyło mężczyznę. Jeszcze bardziej jednak zdziwił się, gdy ktoś chwycił go za twarz.
-Przepraszam-Usłyszał. Kais przelał w dłoń energię i ciałem kata wstrząsnął ładunek elektryczny. Nie czekał aż zwłoki upadną. Wybiegł z celi i pobiegł w
kierunku, z którego nadszedł kat. Prosto, w lewo, w prawo, znów w prawo, długo prosto, następna seria zakrętów. Kais biegł dłuższy czas. Nagle wyczuł czyjąś obecność. Zatrzymał się w chwili, gdy rozległ się dźwięk wyciągania miecza z pochwy. W cieniu przed nim błysnął długi rapier, następnie wyłoniła się z niego postać, w skórzanej zbroi.
-Podejrzewałem że uciekniesz.
-Zejdź mi z drogi – krzyknął Kais, szarżując na przeciwnika, z zamiarem powalenia go uderzeniem wzmocnionym magią. Błyskawiczne pchniecie przerwało jego bieg. Ohydny zgrzyt rozległ się, kiedy ostrze rapiera przesunęło się pomiędzy żebrami, tuż koło serca. Szermierz z równą szybkością wyciągnął swą broń z ciała Kaisa, a ten upadł na ziemię.


Oczy chłopaka zasnuła czarna mgła, po czym osunął się w niebyt. Ostatnimi słowami, które usłyszał były:
-Garion. To imię tego, który cię zabił.
Potem już była tylko ciemność…

    -Hej! Chciałbyś dalej żyć? – Rozległ się syczący, nieprzyjemny głos.- Mogę ci to zapewnić…
-Kto to powiedział? Czy tak wygląda śmierć?
-Hmmm, coś w tym rodzaju. Chociaż w twoim przypadku to coś pośredniego. – Stwierdził głos filozoficznie – Jesteś na skraju życia i śmierci, ale już niestety bardziej po stronie tego drugiego…
Głos zamilkł, jakby się zastanawiał, ale szybko dodał:
-Nie ma zbyt dożo czasu, Mogę przywrócić ci życie, ale za pewną cenę…
-Jaką?
-Musisz mi oddać…

-Twą duszę!

Rozległ się śmiech.
-Żartuję oczywiście! Bo niby, po co mi twoja dusza?. Chcę po prostu zamieszkać w twoim ciele. Bez obaw – nie opanuję go, czy coś w tym stylu. Potraktuj mnie jako współlokatora. Pozwól mi na to, a ja dam ci w zamian dalsze życie… i moc!
-Zgoda!

Garion chwilę patrzył na ciało chłopaka, a następnie odwrócił się i zaczął odchodzić w swoją stronę. Nie uszedł wiele, gdy usłyszał za sobą dziwny odgłos. Obrócił się i zamarł. Nie wierząc własnym oczom ujrzał Kaisa, który podnosił się z ziemi. Wyprostował się. Oczy miał zamknięte. Światło pochodni zatkniętych przy ścianie przygasło, a ciemność zdawała się kłębić wokół chłopaka. Wyciągnął dłoń, po czym cień wypełzł z zakamarków zakamarków uformował się w zarys miecza, a gdy Kais zacisnął dłoń na rękojeści, ta stała się materialna. Oto na oczach Gariona stał chłopak, który powinien być martwy, z pięknym, obosiecznym mieczem, o czarnej klindze, który utworzył się z cienia. Ponownie zadał pchnięcie, które powinno być śmiertelne. Kais jednak zablokował je nadal nie patrząc. Powoli otworzył oczy. Lewe było krwistoczerwone.
-Garion, tak? – spytał chłopak – więc zatańczmy…

Szermierz otworzył usta ze zdumienia, lecz natychmiast je zamknął i ponownie natarł. Kilka szybkich pchnięć, blokowanych jednak z taką łatwością, jakby rapier nie poruszał się szybciej od żółwia. Garion przyspieszył ataki do granic możliwości, lecz ostrze miecza Kais’a parowało je nadal z równą prędkością i precyzją, co dotąd.

-Dobra, koniec zabawy- Stwierdził chłopak, lecz Garion usłyszał jakby dwa głosy – Kaisa i jakiś dziwny, syczący…
Lecz zaraz musiał przerwac rozmyślania, bo oto chłopak przeszedł z defensywy do ofensywy. Z początku zadawał wolniejsze, wyważone ciosy, lecz zaraz nabrały one siły i szybkości. Ostatnie dwa nie były najszczęśliwsze dla Wojownika. Pierwsze, zadane z dołu, z lewej rozorało skórzaną zboję Gariona, w którą ostrze weszło jak w masło.
-Przepraszam – usłyszał, po czym drugie cięcie – Z góry z prawej rozcięło mu klatkę piersową, dokładnie w miejscu gdzie przed chwilą rozpruło zbroję.
Krew trysnęła z rany, i wojownik osunął się na posadzkę.
Leżąc w rosnącej kałuży krwi zdołał ostatkiem sił podnieść głowę.
Zobaczył, jak miecz rozmywa się w pasma ciemności, formując jakby Zarys skrzydeł za młodzieńcem.
- Anioł cienia… - wychrypiał po czym skonał.
Kais zamknął na chwile oczy, po czym je otworzył. Obydwa znów zalśniły jasnym błękitem w świetle pochodni.
Spojrzał szybko na ciało szermierza, po czym puścił się biegiem w głąb korytarza.
-Zapomniałem spytać jak ci na imię- powiedział w myslach do swego nowego towarzysza
- Jestem Dameon, Klinga Mroku…

Offline

 

#2 2010-04-01 21:59:52

seba274

Złodziejaszek

Zarejestrowany: 2010-03-27
Posty: 109
Punktów :   

Re: Shadow - opowiadania

Trochę tego jest jak będę miał czas to przeczytam

Offline

 

#3 2010-04-06 15:31:20

Qrcak

Cichy Bohater

Zarejestrowany: 2010-03-30
Posty: 28
Punktów :   

Re: Shadow - opowiadania

hehe:D dobre no dobre Shadow:D


Imię i nazwisko: Misuharo Shono
Pseudonim: Fire Ghost
Wygląd: Wysoki, dobrze zbudowany. Krótkie, czarne włosy. Nosi na sobie czarny, skórzany płaszcz
Opis: Nie wiele o nim wiadomo... Pojawia się nagle i znika równie szybko. Nie wiele mówi...  Jest bardzo tajemniczy... Nikt nie wie co myśli i co mu "chodzi po głowie".

Pieniądze: 100$
PR: 0
Reputacja: +10

Ekwipunek: strój superbohatera (jak w sygnie)

Umiejętność: Żywa pochodnia 1 lvl

Siła: 3
Szybkość: 4
Żywotność: 4

Kryjówka: brak




Na codzień             Jako heroes
http://public2.tektek.org/img/av/0809/d26/2335/237172.pnghttp://public2.tektek.org/img/av/0811/d04/1922/864388.png

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.spatchelm.pun.pl www.powerrangers.pun.pl www.gwsp-3g.pun.pl www.commando80.pun.pl www.elfbotng.pun.pl